Trasa tego dnia nie była przypadkowa, ponieważ u jej celu było planowanie rodzinne spotkanie na grillu. Wiecie ile mówi się o ekologii, tak więc biorąc pod uwagę nie tylko korki, ale dobro planety stwierdziłem „idę z buta”.
Zobaczcie przebieg trasy, dzięki temu mój opis powinien być czytelny dla każdego.
Zaczynamy w Krośnicy tuż po godzinie 8 rano, na początek czeka nas wyjście na Lubań. Od strony Grywałdu ostatnie podejście jest naprawdę mocne. Mimo też „wczesnej” godziny, mijaliśmy turystów schodzących z góry, pewnie ze wschodu słońca. Na bazie namiotowej również było trochę ludzi. Wieże widokowe mają wzięcie wśród turystów.
Gdy minęliśmy już Lubań i szliśmy czerwonym szlakiem w stronę przełęczy Knurowskiej, ruch turystyczny zdecydowanie ucichł. Do normy można powiedzieć, że wrócił właśnie od przełęczy Knurowskiej.
Podejście na Kiczorę już w pełnym słońcu i mając w nogach ok. 20 kilometrów potrafi dać w kość, tutaj najważniejszą rolę gra głowa i determinacja.
Na polanie Długiej kwitły jeszcze krokusy, a w cieniu drzew leżał śnieg. Przy samym schronisku jak i na Turbaczu ludzi jak na majówkę przystało „tłum”.
Tak minęliśmy najwyższy szczyt Gorców i dalej Głównym Szlakiem Beskidzkim ruszyliśmy do schroniska na Starych Wierchach. Tutaj czas na jedną z dłuższych przerw tak zwaną „obiadową”, wcześniej były dwie kanapkowe po 15-20 minut, a na tej zjedliśmy pierogi. Powiem Wam, że były bardzo dobre.
Co będziemy też długo siedzieć, przecież ze Starych Wierchów na Maciejową jest z godzinka drogi. Do bacówki na Maciejowej nie podchodziliśmy tylko szliśmy drogą. Wykonałem zdjęcie tej drogi, dla mnie to jest tam stały punkt i takie zdjęcie zobaczycie w pierwszym slajdzie na stronie głównej https://beskid.pttk.pl/. Jest ono bodajże z roku 2016, natomiast w tym wpisie u góry widzieliście aktualne ujęcie.
Droga z Maciejowej do Rabki jest bogata w panoramę na Beskid Wyspowy czy Beskid Żywiecki, dlatego przyjemnie się schodziło podziwiając widoki.
Jeżeli szukacie przewodnika na wycieczkę to zaglądnijcie do zakładki Przewodnicy, trasę przeszedł i opisał jak najlepiej potrafił Albert Kowalik .